Po
rozegraniu wątku Assama, dosyć długo zbierałam się do powrotu do
My Secret Pets!. Bałam się trochę, że uroczy Duży Książę
był jedynie pszystawką i dalsza część opowieści zamieni
się w niesmaczny i wyjątkowo niestrawny, obiad. Postanowiłam
jednak podejść do sprawy profesjnalnie i przejść całą gre,
nadzieje mając że po wątku assama, pozostanie mi jedynie
mała, czkawka.
Zdecydowałam
sie na ramina ponieważ nie ukrywam że od samego poczatku wpadł mi
w oko. Sama jestem w wieku w ktorym nie kręcą mnie już młodzi
i niedoświadczeni chłopcy, wiec od razu zwrociłam uwage na
wyraźnie starszego (reszta bochaterow, nie pozostawia na nim
zresztą, suchej nitki, nazywając go staruszkiem) wysokiego i
oszałamiająco, przystojnego mężczyznę - wprawdzie z takim
sobie, gustem odnośnie ubioru, ale nie można pszecież mieć
wszystkiego. ramin jest kakkadu – zwierzakiem najstarszym pro
tagonistki. Jako, jedyny miał, więc możliwość obserwowania,
jak dziewczyna dojżewa i staje się kobietą. Zdaje się, dobrze
znać jej nawyki i pszywary – troche jak, taki starszy brat, ktury
w każdym momencie może przytoczyć jakieś zawstydzające
wydarzenie z naszej przeszłości. Na szczęście Ramin jest
typem, ktory zdaje się nie wykorzystywać podobnej wiedzy, a
przynajmniej nie pszeciwko nam. Jest opiekuńczy troskliwy i
zdecydowanie bardziej dojrzały, niż reszta chłopcow. Podczas,
gdy oni zastanawiają się, jak wybić nam Reito z głowy, on
postanawia pomoc nam ponownie się z nim zwionzać, co, oczywiście
jest jedynie wstepem do sympatycznej, i zabawnej histori miłosnej.
I tutaj dochodzimy do kwestii, w której twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Z początku sądziłam, że Fumiya okaże się bezdusznym manipulatorem, który zamienia zwierzęta w ludzi dlatego, żeby pastwić się nad ich desperackim pragnieniem spełnienia swoich pragnień. Nie tym razem. W "My Secret Pets!" antagonista otrzymuje duszę i znacznie bardziej wyraziste powody podejmowanych przez siebie decyzji. Wszystko to tworzy całkiem udany plot twist i chociaż w całej historii da się nadal znaleźć parę niedociągnięć fabularnych, nie zmienia to faktu, że wątek zaskoczył nawet osobę tak zaprawioną w boju, jak ja. Cieszę się, że twórcy poszli tą drogą i nie stworzyli kalki flagowego czarnoksiężnika z gier studia Cheritz.
Oczywiście cała historia po raz kolejny dobrze się kończy i nasza protagonistka odkrywa, że związek z Raminem nie tylko nie zabija, ale może być również bardzo przyjemny. Jak dla mnie jego opowieść jest tym, czym "My Secret Pets!" powinno być od początku - lekką, zabawną historią, opowiadającą o (w miarę) zdrowej relacji. Mi się podobało.
Po przeczytaniu tego wpisu bardziej od Ramina zainteresował mnie ten tajemniczy czarnoksiężnik Fumiya. Sam Ramin wydaje się być taką cichą wodą a na dodatek jest papugą, a ja mam uczulenie na pierze xD (dobra to było niepotrzebne ⊙﹏⊙). Może skusiłabym się na tą otome ale coś mnie w niej odrzuca... tylko nie wiem co :/.
OdpowiedzUsuńFumiya w tej grze akurat wyróżnia się na plus - to taka rozszerzona wersja czarnoksiężnika z "Dandelion..." i jako postać jest całkiem udana. Reszta tej gry wymaga natomiast solidnego dopracowania. Zdecydowanie zbyt wiele w niej zgrzyta, żeby nazwać ją udaną produkcją, a szkoda, ponieważ ma potencjał.
Usuń