Jednak już pierwszego dnia poznajemy drugą naturę Ryuu. Gdzieś za maską pewnego siebie młodego mężczyzny skrywa się godna podziwu wrażliwość. Chłopak wydaje się być osobą bardzo dojrzałą (o wiele dojrzajszą od nas) i wrażliwą na krzywdę innych. Poznawanie go nie przypomina odkopywania skarbu - Ryuu po prostu zawsze jest sobą i nie wstydzi się tego. Nic zatem dziwnego, że niemalże od razu wpada nam w oko.
Przez cały czas trwania gry chłopak umiejętnie lawiruje między byciem naszym sprzymierzeńcem i wrogiem. Można odnieść wrażenie, że nie zależy mu na tym, żeby wygrać, ale żeby pomóc nam uświadomić sobie, że w życiu nie chodzi o to, żeby zawsze wygrywać (pod tym względem przypomina naszego brata, Kichiro). Cała przygoda ma za zadanie wyzbyć nas z egoizmu i potrzeby nieustannej rywalizacji, a także pozwolić uwierzyć w siebie i swoją wartość pomimo przegranej. Ryuu obserwuje nasze poczynania i wie, że nie wygramy z nim w konursie kulinarnym, a mimo to zamierza towarzyszyć nam w zmaganiach. Kiedy przegrywa z nami w historycznym quizie, bez słowa przebiera się w strój lokaja i usługuje nam przez cały dzień, kompletnie nie przejmując się opinią reszty klasy. Robi to dopiero wtedy, kiedy zazdrosne koleżanki próbują wyperswadować nam utrzymywanie z nim bliskich kontaktów. I chociaż dziewczyny po części mają rację, twierdząc, że jesteśmy snobistyczni, samolubni i wykorzystujemy Ryuu do własnych celów, chłopak nie pozwala nas skrzywdzić. Po tym incydencie odprowadza nas do domu i tam organizuje małą lekcję gotowania, żeby dać nam chociaż cień szansy w potyczce kulinarnej. Niestety, dochodzi wtedy do małego wypadku - Ryuu ulega poparzeniu gorącą śmietaną, która miała posłużyć do przyrządzenia creme brulee. Postanawiamy udzielić mu pierwszej pomocy i nawet nie zauważamy, ja bardzo to doświadczenie nas do siebie zbliża. W dniu konkursu chłopak zdaje się bardziej skupiać na tym, żeby pomóc nam w przyrządzeniu naszego ciasta, niż zająć się swoim. Tym razem to my doznajemy poparzenia gorącą patelnią i kiedy Ryuu próbuje opatrzyć nam dłoń, uświadamiamy sobie, jak bardzo jesteśmy beznadziejni i jak bardzo nie chcemy wracać do pałacu - niezależnie od tego, czy wygramy konkurs. Nie chcemy pokazywać Ryuu naszych łez, więc wybiegamy ze szkoły. W okolicy znajdujemy naszego brata, który przyszedł sprawdzić, jak nam idzie życie na wolności (swoją drogą to trochę dziwne, że pozwolono księciu wyjść z pałacu bez żadnej obstawy). Niebawem pojawia się również Ryuu, który postanawia odebrać swoją wygraną, a jest nią nasze szczęście - to my mamy zadecydować, czy chcemy wrócić do królewskiego życia, czy też zostać normalną uczennicą szkoły średniej. Oczywiście wybieramy drugą opcję i wszystko kończy się szczęśliwie.
Fabuła gry jest naciągana jak gumka w majtkach, ale nie zmienia to faktu, że jest całkiem przyjemna. Osobiście bardzo polubiłam postać Ryuu - jest dosyć naturalna i niezbyt przesadzona. Podoba mi się w nim jego dojrzałość, wrażliwość, pewność siebie i bardzo sympatyczne, zaczepne poczucie humoru. Jest po prostu normalnym facetem, a ja do takich właśnie mężczyzn mam słabość. Może Ryuu nie plasuje się w pierwszej trójce moich ulubionych bohaterów gier otome, ale w dziesiątce - jak najbardziej. Z takim gościem chętnie umówiłabym się na robienie zdjęć w parku - gdyby nie fakt, że czasy licealne mam już dawno za sobą.