sobota, 18 czerwca 2016

16. Listen to your heart, czyli krótka opowieść o umieraniu ("Narcissu").

Musicie wiedzieć o mnie jedno - nienawidzę szpitali. Głównie dlatego, że w przeszłości zdarzało mi się dosyć często w nich przebywać i wiem, jak po kilku tygodniach człowiek zaczyna tęsknić za domem. Sterylne otoczenie, badania, nieustanny dźwięk "pikania" aparatury medycznej. I ludzie wokół. Z doświadczenia wiem, że znajomości zawarte podczas hospitalizacji są jednymi z tych najtrwalszych - wychodzi na to, że wspólnie przeżywane cierpienie i niedogodności potrafią zbliżyć chorych do siebie.



Nic zatem dziwnego, że kiedy jedynie znajoma napisała mi o serii "Narcissu", sięgnęłam po nią bez wahania. Jest to seria krótkich i darmowych gier visual novel, stworzona przez studio Stage-nana i Tomo Kataokę. Pierwsza część ujrzała światło dzienne w 2005 roku. Gra nie wyróżniałaby się niczym szczególnym, gdyby nie poruszana przez nią tematyka. Nie jest to bowiem opowieść o randkach i spełnianiu marzeń - jest to historia o cierpieniu i powolnym przemierzaniu drogi na tamten świat. Katatoka pokazuje nam jednak, że nawet na ta wyboistej i kamienistej drodze można się uśmiechnąć.

W pierwszej części wcielamy się w postać chorej na serce dziewczyny, która ląduje w szpitalu. Jej wyniki diametralnie się pogarszają i zostanie przeniesiona na siódme piętro, w którym znajduje się hospicjum. Otrzymuje białą winylową bransoletkę ze swoim imieniem i grupą krwi. Białe ściany, wręcz pedantyczna czystość i nadmiernie miłe pielęgniarki sprawiają, że bohaterka od razu czuje się tam obco. Jedyną rozrywką pacjentów zdaje się być oglądanie głupich programów w telewizji i właśnie podczas takiego seansu poznajemy Satsumi, która również choruje na serce. Jest cichą i bardzo skrytą dziewczyną, ale postanawia wyjaśnić nam panujące w hospicjum zasady. Co jakiś czas każdy z pacjentów ma możliwość wyjścia na przepustkę do domu. Rzadko któremu udaje się dożyć trzeciej takiej przepustki, ale jeśli już tak się stanie, to jego stan jest na tyle poważny, że po powrocie zostaje uziemiony w szpitalu aż do dnia swojej śmierci. Można więc powiedzieć, że każdy pacjent może wybrać, czy zamierza odejść w domu rodzinnym, czy też w białym i sterylnym hospicjum. Satsumi nie jest jednak zainteresowana żadną z tych opcji. Chciałaby chociaż raz w życiu decydować sama o sobie. Kiedy w telewizji jest wyświetlany program o dziko rosnących rosnących narcyzach, w dziewczętach zachodzi wewnętrzna przemiana. Kiedy jedynie mamy okazję, wymykamy się ze szpitala na odległy przystanek autobusowy tylko po to, żeby chociaż przez chwilę poczuć wolność i móc poobserwować zdrowych ludzi wiodących normalne życie - życie, którego częścią nigdy już nie będziemy. To jednak jedynie wstęp do dalszych wydarzeń. Kiedy podczas odwiedzin nasz ojciec idzie porozmawiać z lekarzami, uświadamiamy sobie, że nie mamy chwili do stracenia. Zabieramy kluczynki do jego srebrnego coupe, przygotowujemy zapas leków i wspólnie z Satsumi kradniemy samochód, odjeżdżając w nieznane.

Pozornie błądzimy bez celu, ale tak naprawdę zmierzamy do miejsca swojego przeznaczenia. Satsumi wydaje się doskonale znać drogę na wyspę Awaji i to właśnie tam pod jej namową kierujemy swoje coupe. Po drodze odbędziemy parę poważnych rozmów i będziemy starać się walczyć z całych sił o powodzenie naszej ponad 900-kilometrowej podróży. Jeżeli jednak sądzicie, że "Narcissu" jest ckliwą historyjką o głaskaniu się nawzajem po główkach, to jesteście w błędzie. W temacie choroby gra jest dosyć oszczędna w słowach - skupia się raczej na pokazaniu nam, jak bardzo osoba chora pragnie normalności. Jesteśmy świadkami dorastania dwóch dziewczyn, które zmuszone są do podjęcia najważniejszej decyzji ich życia. Mistrzowskie pióro Tomo Kataoki sprawi natomiast, że i dla nas będzie to podróż pełna refleksji i wzruszeń.

Gra pod względem graficznym może rozczarować. Posiada tylko jedną ilustrację (końcową), a samo tło rozgrywki stanowi niewielki pasek przy górnej granicy ekranu. Od czasu do czasu mignie w nim twarz Satsumi, ale to wszystko. Gra jest tak minimalistyczna, jak jedynie może być i esteci mogą czuć się zawiedzeni. O wiele lepiej wypada soundtrack, który jest po prostu przepiękny - zdarzało mi się parę razy zostawić go sobie w tle, kiedy pracowałam przy komputerze. Muzyka jest bardzo nastrojowa i idealnie buduje klimat gry, co jest raczej rzadko spotykane w tego typu produkcjach.

Czy grę polecam? Tak, wszystkim bez wyjątku, ponieważ "Narcissu" jest dowodem na to, że gry visual novel to nie tylko romantyczne historie o randkowaniu. Jeżeli jedynie nie przeszkadza Wam dosyć uboga oprawa wizualna i fakt, że jako gracze będziecie jedynie biernymi obserwatorami historii (podczas gry nie podejmujemy ani jednej decyzji), to będzie to pozycja idealna na ciepły czerwcowy wieczór.


***
Grę możecie pobrać bezpłatnie w serwisie Steam (wersja na PC): 
http://store.steampowered.com/app/264380/?l=polish 


Lub w Google Play (wersja na Androida): 
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.qberty.narcissu&hl=pl


7 komentarzy:

  1. Tak z czystej ciekawości ile jest części?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie darmowe, reszta płatna (nie liczyłam, ponieważ wątki są sprzedawane zbiorowo i nie wiem, czy są traktowane jako osobne części).

      Usuń
  2. Nie wiem czy wiesz ale ta VN jest też dostępna w sklepie play dla urządzeń z systemem Android. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ponieważ nie używam Androida. Jeśli podasz link, dodam go do recenzji :).

      Usuń
  3. Wersja zwykła: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.qberty.narcissu&referrer=utm_source%3Dgoogle%26utm_medium%3Dorganic%26utm_term%3Dsklep+play+narcissu&pcampaignid=APPU_1_4BSGV8toweboBOHXtagL

    Wersja HD (płatna): https://play.google.com/store/apps/details?id=com.qberty.narchd&referrer=utm_source%3Dgoogle%26utm_medium%3Dorganic%26utm_term%3Dsklep+play+narcissu&pcampaignid=APPU_1_4BSGV8toweboBOHXtagL

    OdpowiedzUsuń