wtorek, 1 stycznia 2019

151. Lisi chłopiec i demony, czyli recenzja "Tsumitsuki" Hiro Kiyohary


Jak zapewne wiecie, uwielbiam opowieści grozy i klimaty gore, i niewiele rzeczy sprawia mi tak dużą przyjemność, jak obcowanie z japońskim folklorem. Niestety, w Polsce nie wychodzi zbyt wiele horrorów rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, ale na szczęście te, które mamy, są godne uwagi. Nic zatem dziwnego, że prędzej czy później moje drogi musiały skrzyżować się ze śladami łap białego lisa.

Akcja "Tsumitsuki" (w polskiej wersji "Demona grzechu") rozgrywa się w niewielkiej wiosce, w której niegdyś doszło do do fali opętań. Mieszkańcy poprosili o pomoc kapłankę, która oswoiła jedną ze zjaw i za jej pomocą pokonała nękające to miejsce demony. Mimo to ludzie w obawie przed powrotem złych duchów postanowili oddawać im cześć, nie podejrzewając, że przez wieki będzie to prowadzić do ogromu ludzkich tragedii. Tsumitsuki to przebiegłe demony. Wnikają w duszę i ciało ofiary, a następnie pożerają je od środka - dosłownie i w przenośni. I tak jak drapieżniki polują na osobniki najsłabsze w stadzie, tak i one wnikają w tych, którzy dopuścili się haniebnego czynu i są trapieni wyrzutami sumienia. Jeżeli dojdzie do przebudzenia tsumitsuki, to dla jego żywiciela nie ma już ratunku: zarówno jego ciało, jak i dusza idą na wieczne zatracenie, a on sam przemienia się w żądnego krwi potwora. Żeby nie dopuścić jednak do jej rozlewu, potrzebny jest ktoś równie potężny, kto będzie w stanie pożreć demona. Tym kimś jest tajemniczy chłopak o imieniu Kuroe.

Manga jest jednotomówką składającą się z kilku nawiązujących do siebie krótkich historii, w których poznajemy ofiary tsumitsuki. Co ciekawe, to właśnie one zdają się prowadzić nas przez kolejne karty opowieści, a nie Kuroe, który pełni raczej rolę milczącego obserwatora. Bardzo łatwo również dostrzec podobieństwa i różnice między religią chrześcijańską a koncepcją grzechu ukazaną przez Hiro Kiyoharę. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku, celem opętania jest pożarcie duszy opętanego, ale o ile w chrześcijaństwie można delikwenta uratować poprzez egzorcyzm, o tyle ofierze demonów w omawianym tytule nic nie jest już w stanie pomóc. W ten  sposób w mandze ukarana jest na przykład dziewczyna, która po zakończeniu romansu z nauczycielem dopuszcza się aborcji na ich wspólnym dziecku. Co ciekawe, karze nie zostaje poddany sam nauczyciel, który ją do tego czynu namawiał, a ona - jako matka i ta, która powiedziała ostateczne 'tak'. Czy nasze ziemskie grzechy będą poddawane po śmierci podobnej ocenie? Czy ktoś będzie słuchał naszych prób zrzucenia winy na okoliczności czy wpływ innych ludzi? Nie wiem, ale nie ukrywam, że lektura "Demona grzechu" zmusiła mnie do refleksji, a to nieczęsto zdarza się, żeby źródłem mojej zadumy była akurat manga.

Jeśli chodzi o kwestie techniczne wydania, to nie mam większych zastrzeżeń. Manga ma bardzo wygodny format i nie rozkleja się podczas czytania. Podobała mi się również jakość korekty i tłumaczenia - gdzieś mignęło mi wprawdzie wyjątkowo niefortunne zdanie, w którym dobrze byłoby zmienić szyk wyrazów, ale to drobny błąd i rozdmuchiwanie go do niebotycznych rozmiarów byłoby czepianiem się na siłę. Muszę jednak przyznać, że nie przepadam za manierą pisania "haha" jako "cha cha", bo automatycznie czytam to jako "cha-cha" i zwyczajnie nie widzę w tym żadnego celu. Na szczęście osobiste preferencje nie przeszkodziły mi w czerpaniu przyjemności z lektury. Polecam "Demona grzechu" wszystkim miłośnikom historii z dreszczykiem i przesłaniem w tle.


***
Na koniec tradycyjnie garść informacji:
Tytuł: "Demon grzechu"
Autor: Hiro Kiyohara
Wydawnictwo: Waneko
Rok wydania: 2015
Tłumaczenie: Magdalena Rokita
Redakcja: Magdalena Malinowska, Martyna Taniguchi
Korekta: Sylwia Przygoda, Anna Wojtyńska, Jolana Dereń

Cena: 19,99 zł
Gdzie kupić: nakład jest wyprzedany, ale można spróbować upolować mangę z drugiej ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz