niedziela, 21 maja 2017

71. Poznajcie (prawdopodobnie) najlepszą grę otome tego roku - "Nightshade".

Tak, jak obiecałam, pozwolimy teraz panom z "Dandelion..." przez jakiś czas odpocząć (Jisoo, zostaw moją lodówkę! Są w niej tylko pierożki dim sum!) i zapoznamy się dzisiaj z grupą niezwykle obiecujących młodzieńców, chociaż należy przyznać, że panowie wchodzą na scenę gier otome z pewną dozą nieśmiałości. Należy dodać, że nieśmiałości zupełnie niepotrzebnej, bo schodzą z niej jako królowie gatunku. Poznajcie Gekkamaru, Kuroyukiego, Chojiro, Hanzo i Goemona.


Jeśli kiedykolwiek marzyłyście o tym, żeby żyć jak księżniczka, to po zagraniu w "Nighshade" zweryfikujecie swoje niedoszłe plany. Ta gra dobitnie pokazuje, że życie upragnionej córki pogodzonych ze sobą rodów to nie kaszka z mleczkiem, a egzystencja pełna konwenansów i intryg. Nasza bohaterka mieszka w niewielkiej wiosce Koga, gdzie wraz z rodziną i przyjaciółmi pobiera nauki jako shinobi. W przeciwieństwie do nich jest jednak ciągle trzymana pod kloszem i nikt nie wysyła jej na żadne misje. Dziewczyna czuje się z tym źle, ponieważ nie chce być traktowana w wyjątkowy sposób, ale jednocześnie nie potrafi przeciwstawić się despotycznemu ojcu. W końcu jednak upragniony dzień nadchodzi i otrzymuje swoje pierwsze zadanie: musi udać się razem z przyjaciółmi do stolicy, żeby zebrać informacje na temat pewnego tajemniczego i nieuchwytnego złodzieja. Misja wydaje się być prosta i grupa przyjaciół świetnie się bawi, nie wiedząc, że cała historia wkrótce zakończy się tragedią. Grupie shinobi udaje się pochwycić złodzieja i doprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości. Ponieważ osobą, która go pojmała, jest nasza heroina, zostaje ona przedstawiona władcy, który pragnie osobiście jej podziękować. Mężczyzna nie zdąży jednak przekazać jej nagrody - zostaje zaszlachtowany tuż po opuszczeniu swojej komnaty. Podejrzenia padają na naszą postać i zostaje ona wtrącona do lochu. Jeżeli oczekujecie, że zaraz napiszę: "Jednak dzięki pomocy przyjaciół udaje jej się...", to grubo się mylicie. Grupa shinobi otrzymuje bowiem polecenie, by nie mieszać się do konfliktu, a sam ojciec dziewczyny wyrzeka się swojej jedynej córki w imię ratowania imienia swojego klanu. Heroinie udaje się uciec, ale to tak naprawdę dopiero początek jej problemów. I początek polowania na jej życie.

Nie chcę zdradzać więcej, żeby nie odbierać Wam przyjemności obcowania z tym tytułem. "Nightshade" jest bowiem jedną z niewielu gier, po które po prostu TRZEBA sięgnąć. Przyznam szczerze, że podchodziłam do tego tytułu z pewnymi obawami. Bałam się, że otrzymam rozgrywkę na poziomie "The Amazing Shinsengumi", czyli ładnie wyglądającą wydmuszkę z kolekcją przystojnych męskich postaci, które niczego sobą nie reprezentują i nie mają do opowiedzenia własnej historii. Na szczęście było mi dane bardzo przyjemnie się rozczarować, bowiem mamy tu do czynienia z grą dopracowaną w każdym szczególe. Na pierwszy ogień wysuwa się intrygująca fabuła pełna sensownych zwrotów akcji i wewnętrznej spójności. Otrzymujemy opowieść, którą świetnie się czyta i aż korci, żeby poznawać dalsze losy bohaterów. Sam wstęp jest dosyć długi i pomaga wszystkim elementom dobrze osiąść w wymyślonej przez twórców historii. Akcja rozwija się powoli i nabiera tempa, po czym ponownie zwalnia tylko po to, żeby po jakimś czasie przyspieszyć. To sprawia, że gracz nie popada w znużenie i nie czuje się przytłoczony ilością wydarzeń. Ma czas, żeby wszystko przemyśleć (a będziecie podczas obcowania z tą produkcją myśleć, mogę Wam to obiecać) i nacieszyć się rozwojem relacji z wybranym przez siebie mężczyzną. To gra, którą czyta się jak dobrą książkę i gdyby wyszła w wersji papierowej, na pewno zarwałabym przy niej niejedną noc.


Jednam tym, co tak naprawdę tworzy tę historię, są bohaterowie. Przede wszystkim świetnie nakreślona heroina. Zwykle twórcy gier otome wybierają na swoje bohaterki nijakie dziewczyny o wręcz przezroczystych charakterach, sądząc najwidoczniej, że z takimi postaciami graczki szybciej się utożsamią. Zachwyty nad heroiną z "Nightshade" pokazują natomiast, że potrzebujemy silnych, dobrze napisanych bohaterek. Ta dziewczyna jest wprawdzie nieśmiała i przeżywa wiele towarzyszących i nam wątpliwości, ale jednocześnie charakteryzuje się głęboką samoświadomością i kiedy trzeba, potrafi wziąć sprawy we własne ręce, zadziwiając wszystkich swoją odwagą. To postać, którą naprawdę da się lubić. Nie inaczej jest z resztą - można odnieść wrażenie, że tutaj każdy bohater posiada swoją opowieść. To nie jest zbiór płaskich postaci robiących za tło i uosabiających sobą całą plejadę stereotypów. Tutaj nikogo nie można ocenić jednoznacznie: nie ma postaci, która mogłaby być postrzegana jako jednoznacznie zła czy jednoznacznie dobra, każda posiada swoje zalety i wady. Jest po prostu jak żyjący człowiek, a nie manekin, który nie może wyjść poza pewne ramy, bo go wydawca zdzieli jabłkiem po głowie.

Również sam romans zdaje się być dobrze osadzony w fabule - to nie jest coś przyklejonego do historii, a integralna jej część, która na szczęście nie próbuje jej przyćmić. Relacja z wybranym mężczyzną rozwija się w sposób naturalny i powolny, chociaż każdy z nich posiada zupełnie inny charakter (należy jednak brać pod uwagę fakt, że pierwsze wrażenie może być mylne). Do tego należy dodać naprawdę mistrzowsko napisane kwestie, które potrafią chwycić za serce, ale jednocześnie nie zioną tandetą. W mojej opinii "Nighshade" może się pod tym względem równać z "Dandelionem".


Nie mogłabym też nie wspomnieć o bardzo ładnej oprawie audiowizualnej. Jedyną rzeczą, która średnio mi odpowiadała, była animacja ruchów ust postaci, która aż prosi się o większą liczbę klatek, ale nie wygląda to źle. Przez całą rozgrywkę towarzyszy nam wyjątkowo piękna muzyka uwieńczona w mojej opinii najpiękniejszym endingiem w grach otome ever. Jak wiecie, zwykle nie kupuję soundtracków z gier, ale tutaj chyba się skuszę, bo utworów jest sporo, są dopasowane do poszczególnych scen i świetnie budują klimat, podobnie jak genialnie podłożone głosy (to wcale nie tak, że ja w tej chwili słucham kwestii dialogowych Hanzo!).

Mimo to "Nightshade" nie jest grą dla każdego. Raczej odradzałabym ją graczom zbyt młodym i takim, którzy lubią przede wszystkim proste, komediowe historie - ta produkcja jest dosyć poważna, mroczna i podejmuje ważne tematy, nie stroniąc nawet od tych wyjątkowo trudnych. To tytuł, którego główną zaletą jest moc przekazywanej opowieści, a nie płomienny i intensywny romans. Chociaż mogę obiecać, że jeśli to właśnie od "Nighshade" rozpoczniecie swoją przygodę z otome, to pokochacie ten gatunek bez reszty.

Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak podziękować D3 za ofiarowanie mi gry do recenzji i jednocześnie zaprosić Was do lektury kolejnego wpisu, w którym poznacie bliżej Gekkamaru.


***
Chcecie poznać panów osobiście? Jeśli tak, możecie zakupić grę na Steamie (kosztuje ok. 130 złotych):

http://store.steampowered.com/app/512180/Nightshade/

8 komentarzy:

  1. Całość prezentuje się całkiem ciekawie. Często mam ochotę zacząć czytać jakiegoś vna, ale sama nie końca jestem do nich przekonana. Wizja nie kończącej się historii (bo, nie ukrywam, nie mam zbyt dużo czasu w ciągu dnia na czytanie) trochę mnie przeraża :v

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz zacząć od krótszej historii. Są gry, które przechodzi się w parę godzin. :)

      Usuń
  2. Oo, ciekawa byłam jaka to gierka, nawet nie przyszło mi do głowy, że to Nightshade. Nie mogłam się doczekać aż ta gry wyjdzie, a teraz wyszła i mnie akurat nie stać. :D Poczekam sobie na jakąś ładną promocję na Steamie...

    Btw, czy aby nie grałaś w Ozmafię? Chyyyba mi się obiło na fb, że kupiłaś tę grę, ale nie kojarzę byś wspominała o tej grze na blogu, a ciekawa jestem co o niej sądzisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, grałam. Jak do niej przysiądę, to będzie recenzja. :)

      Usuń
  3. Nie ma to jak w jednym dniu zainteresować się grami otome, w szczęściu znaleźć bloga o tej tematyce i zostać :D
    A więc...witam. Jestem nowym czytelnikiem. Taki świeżak w tym temacie.
    Mam nadzieje, ze dzieki temu blogowi lepiej poznam te otome i gry na ten temat. Tylko musze sobie poradzić ze strasznym mankamentem (z mojej strony): NIE POTRAFIE MÓWIĆ PO ANGIELSKU ANI CZYTAĆ ANI W OGÓLE.
    Brawo Suzanne. No ale spoko! Nie jestem taka stara :D Naucze się w końcu to dopiero....nie. Lepiej nie zdradzę swego wieku xd
    Dobra no to ten....czekam na kolejny wpis.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ciężko znaleźć gry otome przetłumaczone na język polski, ale niektóre z nich nie wymagają dobrej znajomości angielskiego, więc możesz z nimi spróbować. W razie potrzeby mogę pomóc przy tłumaczeniu. :)

      Usuń
    2. Dzięki :D
      Jak na razie zagrywam sie grami przeglądarkowymi.
      Znaczy jesyk angielski potrafie kumac ale jeżeli zdania sa proste xd

      Usuń
  4. A wie ktoś może, czy spolszczenie siedzi do tej gierki?

    OdpowiedzUsuń