niedziela, 4 czerwca 2017

72. Edycja Kolekcjonerska "Hakuoki: Kyoto Winds" - recenzja

Na początek ważna informacja: ponieważ doszły mnie słuchy, że linki z podstrony "Spis tytułów" nie działają, postanowiłam skrócić je i wrzucić ponownie (dziękuję tutaj Monice, bez której nie byłabym w stanie zrobić tego tak sprawnie!). Od dzisiaj możecie spokojnie wyszukiwać tytuły alfabetycznie, bez konieczności przeglądania całego contentu bloga.




Przechodząc jednak do treści wpisu: wiecie, czym jest taka wyczekiwany przez cały tydzień leniwa niedziela, kiedy można zakopać się w pościeli i przeznaczyć cały dzień na czytanie książek albo granie? Na pewno wiecie. I ja też wiedziałam dopóki nie usłyszałam z samego rana pukania do drzwi. Miałam złe przeczucie i wcale nie zamierzałam otwierać, szczególnie kiedy usłyszałam dochodzące z zewnątrz głosy typu: "Śledziłem ją wczoraj z krzaków, jak szła na zakupy. W lodówce jest więc pewnie pełno żarcia", ale coś mnie tknęło i otworzyłam. Moje maleńkie mieszkanie zalało nie dwóch, nie pięciu i nie dziesięciu, a dwunastu samurajów, którzy podzielili się na dwie grupy: jedna zabrała się za okupowanie lodówki, a druga przykleiła do mojego komputera i konsol. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, podszedł do mnie Kazama, spojrzał mi zalotnie w oczy i ujmującym głosem zapytał: "Gdzie tu jest kibel?". Wtedy przypomniałam sobie o chłopakach z "Amnesii", którzy jakiś czas temu porzucili życie ze mną dla większej lodówki (o naszym spotkaniu możecie przeczytać tutaj: https://kocham-gry-otome.blogspot.com/2016/12/55-edycja-kolekcjonerska-amnesia.html) i uświadomiłam sobie, że właśnie przeżywam powtórkę z rozrywki i to w zwielokrotnionej ilości. Jak ja dam radę?


EDYCJA KOLEKCJONERSKA "HAKUOKI: KYOTO WINDS" to naprawdę COŚ. Kiedy jedynie otworzyłam pudło, w które ją zapakowano, pomyślałam sobie od razu: "Jakie to jest duże!". I rzeczywiście - box robi wrażenie nie tylko swoim rozmiarem, ale również solidnością wykonania: karton jest bardzo gruby i sztywny, dzięki czemu nie musimy martwić się o przechowywanie znajdujących się w środku gadżetów. Od pierwszego wejrzenia zakochałam się w umieszczonej na boksie grafice - wiele oddałabym za to, żeby móc powiesić sobie taki plakat ("I tak byś go nie powiesiła, bo zabrałem ze sobą swoją kolekcję grafik z gołymi babami" dop. Kazama). Całość prezentuje się naprawdę ślicznie, a przecież nawet jeszcze nie zajrzałam do środka!

Z tyłu boksu znajduje się informacja na temat jego zawartości plus sztandarowy już tekst: "NOT FOR RESALE", który został jeszcze nadrukowany na pojedynczych produkcjach. Na początku sądziłyśmy z Ivymore z bloga otomeexplorer.blogspot.com, że posiadają go tylko egzemplarze recenzenckie, ale okazało się, że jest nadrukowany również na boksach zakupionych. Jeśli więc kiedyś zakończycie swoją przygodę z otome i będziecie chcieli odsprzedać swoje zbiory, musicie mieć to na uwadze.

Zrobiłam również zdjęcie limitki "Hakuoki" z edycją kolekcjonerską gry "Amnesia: Memories" tego samego dewelopera, żeby pokazać Wam, jak duży jest omawiany dzisiaj boks.





No dobrze, ale co wobec tego czeka nas w środku? Po chwilowym mocowaniu się z boksem (jest on tak sztywny, że nie da się odgiąć kartonu przy otwieraniu, więc należy wykazać się odrobiną cierpliwości) otrzymujemy dostęp do zawartości. Co ciekawe, również boki pudełka są zadrukowane postaciami bohaterów w wersji chibi, co jest szalenie słodkie i urocze (swoją drogą te same wzory można było chyba kupić na oficjalnej imprezie zrzeszającej fanów). Wszystkie gadżety umieszczone są w sztywnych kartonowych przegródkach, dzięki czemu pozostają na swoim miejscu i nie ma obaw, że zmienią swoje położenie, pomieszają się lub poobijają, co jest szczególnie ważne w przypadku transportu (jeśli więc wahacie się przed zakupem, martwiąc się, że zawartość dotrze do Was w postaci puzzli, to możecie już przestać to robić).

Na pierwszy odzień idzie gra umieszczona w standardowej kasetce. Opis z tyłu obiecuje nam historyczną podróż po Kyoto, możliwość romansu z aż dwunastoma postaciami i ponad trzydzieści zakończeń. Musicie przyznać, że prezentuje się to obiecująco, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w przeciętnej grze otome romansujemy zwykle z zaledwie piątką bohaterów. Ze względu na dużą ilość przemocy i wulgarnego języka gra przeznaczona jest dla osób powyżej szesnastego roku życia. Ciekawym akcentem jest możliwość zmienienia okładki w kasetce: w tym celu wystarczy po prostu przekręcić ją na drugą stronę (przyznam szczerze, że nowa wersja o wiele bardziej mi się podoba, więc chętnie z tej opcji skorzystałam).

Od siebie dodam, że wcześniej nie grałam w żadną odsłonę "Hakuoki" i będzie to moje pierwsze spotkanie z tym tytułem, dlatego nie jestem w stanie napisać Wam teraz, czy tę grę polecam - mogę natomiast zapewnić, że na blogu pojawią się recenzje wszystkich wątków, więc jeśli jesteście ciekawe przystojnych panów samurajów, to stay tuned

Kolejnym znajdującym się na wierzchu gadżetem jest coś, co zawsze chciałam mieć, ale nigdy nie mogłam się zebrać, żeby to kupić - bento, czyli japońskie pudełko na drugie śniadanie (i nie tylko), które zapewne nieraz widziałyście w mangach. Szalenie wygodna i przydatna rzecz, szczególnie jeśli preferujecie ryż z warzywami lub pokrojone owoce w miejsce tradycyjnych kanapek. Bento z "Hakuoki" wykonane jest z lekkiego i solidnego drewna bambusowego, chińskiej jodły (podejrzewam, że chodzi o żywicę wykorzystaną do klejenia, ale mogę się mylić) i białego lateksu. Podejrzewam, że zostało wykonane ręcznie, ponieważ przegródka mojego bento jest z jednej strony nieco krzywo przycięta, co na szczęście nie przeszkadza w użytkowaniu. Pudełko posiada gumkę, która pozwala komfortowo przenosić je w plecaku lub torebce. Jedynym minusem jest dla mnie jego kolor - moim zdaniem logo gry byłoby wyraźniejsze, gdyby zostało namalowane na nieco jaśniejszym drewnie. Gadżet solidny, stylowy i przydatny - jedynie od Was zależy, czy będziecie używać go zgodnie z przeznaczeniem, czy postawicie go na półce.

W środku znajduje się karteczka z poradami dotyczącymi mycia (tylko ręczne!) i informacjami odnośnie ostrożności (drewno jest łatwopalne, więc zostawianie bento na kuchence to raczej mało rozsądny pomysł).






Kolejnym gadżetem jest furoshiki - specjalna chusta często używana przez Japończyków do pakowania prezentów i przenoszenia różnych przedmiotów. Świetnie sprawdza się w roli torby na zakupy, dlatego jest absolutnie niezbędna dla każdego, kto ceni sobie wygodę i dba o środowisko. Tutaj zaraz ktoś może powiedzieć: "Dobra, dobra. To tylko gadżet z gry, to nie jest oryginalne furoshiki". Przyznam szczerze, że przez chwilę sama tak myślałam. Miałam kiedyś oryginalną japońską chustę przywiezioną prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni i byłam ciekawa, czy ta będzie posiadała podobną jakość wykonania. Okazało się, że tak. To bardzo duża,  mocna i poliestrowa chusta  - przydatny gadżet, który warto zawsze nosić przy sobie, bo uratuje nas w przypadku niespodziewanych zakupów. Może być również oryginalnym opakowaniem prezentu - w sieci możecie znaleźć mnóstwo przykładów wiązań w zależności od charakteru umieszczanego w furoshiki przedmiotu. Rewelacyjna jest jakość nadruku - wszystko jest wyraźne, kolory są żywe, nie ma miejsca na rozmycie ani pikselozę (z którymi często można się spotkać, kupując gadżety z nieoficjalnych źródeł).

W foliowej torebce z chustą (na tyle mocnej, żeby można ją było w niej przechowywać) znajduje się karteczka z informacjami dotyczącymi prania (w czterdziestu stopniach, używać delikatnego detergentu) i prasowania (tylko na zimno).

Poniżej możecie zobaczyć moją pierwszą próbę użycia furoshiki i zapakowania w nią edycji kolekcjonerskiej "Amnesii".






Kolejnym znalezionym w boksie gadżetem jest soundtrack, któremu jako jedynemu nie udało się znieść trudów podróży, bo opakowanie przyszło do mnie z wyłamanymi ząbkami i płyta latała luzem (na szczęście nic się jej nie stało). Na krążku znajdziecie dwadzieścia utworów z gry. Jeśli lubicie tradycyjne japońskie brzmienia, to z pewnością pokochacie ten soundtrack.

Ostatnim gadżetem jest artbook. Jeśli pamiętacie moją recenzję limitki "Amnesii", to zapewne doskonale wiecie, że trochę utyskiwałam na broszurową oprawę tamtejszego artbooka. Uważam zwyczajnie, że tego typu albumy (przeznaczone do rozkładania i oglądania) nie powinny być wydawane w miękkiej okładce. Na szczęście w przypadku "Hakuoki" nie doznałam podobnego zawodu - artbook jest wydany w solidnej twardej oprawie i zawiera informacje zarówno na temat opowiedzianej w grze historii, jak i poszczególnych bohaterów (razem z podrasowanymi grafikami koncepcyjnymi). Dodatkowym smaczkiem jest rozpiska dotycząca hierarchii postaci w Shinsengumi, garść informacji historycznych na temat okresu Bakumatsu (to właśnie wtedy ma miejsce akcja gry) i ilustracje. Ogromnym plusem jest też fakt, że strony artbooka są szyte, a nie klejone, przez co można je całkowicie rozłożyć bez obawy, że się rozlecą. Bardzo mocna, dobra i fantastycznie wykonana rzecz, którą powinna posiadać każda fanka "Hakuoki".






Jak więc widać, do mojego mieszkania zawitała niezwykle liczna, ale sympatyczna gromadka. Mam nadzieję, że przeżyjemy razem wiele wspaniałych i pełnych wzruszenia chwil. To będzie pierwsza produkcja, którą ogram na konsoli PS Vita i mam nadzieję, że przetrze pewien szlak - dobry szlak.

Natomiast Idea Factory po raz kolejny udowadnia, że warto kupować gadżety bezpośrednio u wydawcy, ponieważ tylko w ten sposób można nabyć produkty najwyższej jakości. Edycja Limitowana "Hakuoki" jest naprawdę ekskluzywna i byłabym najszczęśliwszą miłośniczką otome na świecie, gdyby wszystkie gry były wydawane w ten właśnie sposób.

Na koniec należałoby napisać, czym tak właściwie jest "Kyoto Winds". To zremasterowana pierwsza odsłona wydanej w 2008 gry "Hakuoki", zawierająca dodatkowe postacie (w tym panów do romansowania) i wiele nowych wątków, dzięki czemu może być smakowitym kąskiem również dla tych, którzy mieli z nią styczność prawie dziesięć lat temu. 

Co ważne: cała gra została podzielona na dwie części - pierwsza z nich to właśnie powyższa, a druga zostanie wydana dopiero za jakiś czas. W taki sposób wydano "Kyoto Winds" w Japonii, więc podobnie jest i u nas. Musicie mieć więc na uwadze fakt, że aby poznać całość historii, będziecie musiały kupić dwie gry.


***
Ile natomiast taka przyjemność kosztuje?

Sama gra kosztuje około 185 złotych i możecie zakupić ją tutaj:

https://store.iffyseurope.com/collections/all-products/products/hakuoki-kyoto-winds-standard-edition


Jeśli natomiast zdecydujecie się na Edycję Limitowaną, będziecie musiały zapłacić około 315 złotych:

https://store.iffyseurope.com/collections/all-products/products/hakuoki-kyoto-winds-limited-edition

Do ceny należy doliczyć około 50 złotych kosztów wysyłki.



Iffy's Online Store to oficjalny sklep wydawcy, dlatego możecie mieć pewność, że transakcja przebiegnie szybko i sprawnie, a Wy otrzymacie starannie zapakowany i szybko wysłany towar, w dodatku ze świetną obsługą klienta w pakiecie. Przetestowałam to osobiście już dwa razy i POLECAM z całego serca!

Serdecznie dziękuję również Iffy's Online Store za ofiarowanie mi powyższej Edycji Kolekcjonerskiej do recenzji.

9 komentarzy:

  1. wooow *.* super że jest aż tyle zakończeń w grze :P! nie ma co narzekać na nudę :P
    ale super zawartość pudła *.* ciekawe różności :P
    pozdrawiam, zapraszam ♥
    stylowana100latka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze że coraz bardziej rozkręca się u ciebie blog a post coraz bardziej chwytające widza jakością i dokładnością.

    Zobacze czy coś się trafi mi z gier OTOME w losowych paczkach (PS2 i PSP paczki brałem) to standardowo podeśle.

    Dzieki za recenzje
    Krzysiek

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolektorka świetna, ale mam z nią jeden problem - jest tak duża, że nie mam gdzie ją trzymać :/ Na razie stoi byle jak obok tv, ale grafika na pudełku jest tak ładna, że chciałabym ją bardziej wyeksponować.

    Drobne info w sprawie ceny - przy płaceniu przez PP pobierana jest prowizja, przez co cena w wysyłką podskakuje do 390-400 zł (w zależności od kursu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można kombinować z zostawieniem w mini gablotce (albo pelno wymiarowej), ja niestety swoje limitki/big boxy musze upychać. Ale jak np: kupie wszystkie gry z danej serii to stawiam do szklanej gablotki wraz z innymi duperelami z danej serii i robie "oltarzyk")

      Miejsce cenniejsze niż złoto

      Usuń
  4. Fajna sprawa taka kolekcjonerka, ale nie wiem czy dałabym aż tyle kasy za coś co u mnie i tak nie umiałoby sobie znaleźć miejsca. W sumie nadal trochę żałuję, że nie poczekałam na grę w wersji elektronicznej. Z resztą nie będę się powtarzać, wszystko napisałam u siebie :D

    Jedna rzecz przykuła moje oko. Bento. W zasadzie odkąd zaczęłam interesować się Krajem Kwitnącej Wiśni, chciałam mieć swoje własne bento box, w którym mogłabym nosić sobie śniadania do szkoły. Teraz jedynie mogę takie śniadania robić mojemu synowi do szkoły, ale zanim do tego dojdzie to zdążę uzbierać kasę na takie konkretne wypasione, Lamborghini wśród beno box'ów :D

    Nie wiem czy powinnaś się cieszyć, że nie grałaś w poprzednie wersje Hakuouki. Niby z jednej strony to swojego rodzaju klasyka wśród otome (tak jak Dragon Ball wśród polskich fanów anime), ale przynajmniej nie zawiedziesz się, tak jak np. ja, kiedy gra utnie się w momencie kiedy dopiero zaczyna się dobrze rozkręcać. Nie wiem, sama oceń :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Swoje bento już "ochrzciłam" i noszę je ze sobą codziennie do pracy. Dzięki niemu zawsze mam pod ręką owoce i warzywa.

      W sumie zastanawia mnie jedna rzecz... Czy "Hakuoki" było już wcześniej wydane po angielsku?

      Usuń
    2. Demon of the Fleeting Blossom wyszło po angielsku na psp. Na 3ds memories of the shinsengumi; a na ps3 stories of the shinsengumi. Ja grałam niestety tylko w jedną z tych trzech także nie mogę za wiele o nich powiedzieć :)

      Usuń
    3. Poza powyższymi to jeszcze wydane jest na smartfona, nic tylko wybierać. :D Sama grałam tylko w Stories of Shinsengumi na PS3 i poza podstawową historią (6 ścieżek) zawiera jeszcze fandisk Hakuoki: Zuisouroku (rzuciłam okiem na screeny i Kyoto Winds też go najwyraźniej zawiera).

      PSV dalej nie mam dlatego bardzo się cieszę z wersji na Steama... chociaż i tak nie jestem przekonana czy kupię od razu, bo ten podział na 2 części do mnie nie przemawia.

      Usuń
    4. Ja kupię, ale tylko po to, żeby mieć (lubię kolekcjonować gry na Steamie), ale dopiero przy okazji jakiejś większej obniżki, nie od razu.

      Usuń