sobota, 5 stycznia 2019

153. Cudze chwalicie, swego nie znacie - recenzja polskiej gry visual novel (Tales From Windy Meadow)

O ile w przypadku innych gatunków gier Polska zaczyna coraz bardziej liczyć się na arenie międzynarodowej (wszak ponoć naszym głównym towarem eksportowym jest Wiedźmin), o tyle w temacie VN panuje u nas dość duża posucha. Oczywiście, możemy znaleźć świetne Cinders czy parę raczej nieudanych prób stworzenia czegoś w Ren'Py, ale to nadal kropla w morzu. Dlatego kiedy jakiś czas temu dowiedziałam się, że wyszła u nas gra VN z prawdziwego zdarzenia, po prostu nie mogłam po nią nie sięgnąć. Bo skoro inne kraje mogą mieć własnych Małyszów czy Mickiewiczów, to dlaczego my nie możemy mieć swojego Keiki Hanady?


Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, jest dosyć rzadko spotykana jak na grę VN pikselowa grafika. Osobiście nie jestem wielką miłośniczką pixel artu, ale mimo to sądzę, że Tales From Windy Meadow może się podobać. Postacie poruszają się, wykonują różne czynności i wyrażają sobą całą gamę emocji, przez co są o wiele mniej statyczne niż bohaterowie tradycyjnych VN. Żywotność świata przedstawionego w grze podkreślają dodatkowo przepięknie animowane tła, na których niemalże zawsze coś się dzieje: za oknem pada deszcz, paląca się w izbie świeca rozprasza czającą się w domu ciemność, a znajdujący się w zagrodzie wierzchowiec spokojnie skubie trawę. To wspaniale, że współcześni twórcy VN coraz częściej dostrzegają potęgę tła, które również potrafi skutecznie opowiadać i podkreślać historię. Bijąca od lasu łuna ognia w Tales From Windy Meadow naprawdę robi wrażenie.

Jak jednak wiadomo, opowieść interaktywna to nie tylko oprawa. Gra opowiada o losach mieszkańców wioski Windy Meadow, których spokój zostaje zaburzony przez pojawienie się w pobliskim lesie goblinów. Zasiewa to w sercach bohaterów niepokój i niepewność jutra, ale tak naprawdę jest jedynie tłem do ukazania ich codziennych trosk i obaw. Wszak czyhające na zewnątrz wielkie zagrożenie nie sprawia, że przestają marzyć, kochać i żywić do siebie - nierzadko wzajemne - uprzedzenia. W niewielkich miejscowościach ludzie są od siebie uzależnieni, więc muszą umieć ze sobą współżyć: nawet jeśli za sobą nie przepadają, to mają świadomość tego, że każdy z nich jest ważnym ogniwem scalającym społeczność. Spotkałam się z czymś podobnym na Hebrydach, na których było mi dane przez jakiś czas mieszkać. Po tygodniu wiedziałam już, który sąsiad ma na zapleczu mały warsztat i zawsze pożyczy mi młotek, kto chętnie podzieli się złowionym homarem i kto przyjdzie do mnie, żebym pomogła mu z komputerem. W Tales From Windy Meadow ta moc zależności została doskonale przedstawiona, więc było to dla mnie nostalgicznym powrotem do przeszłości.


Główna część gry obejmuje trzy rozdziały, w których wcielamy się w wybranych mieszkańców wioski: młodą wojowniczkę Venę, pragnącego zostać bardem Fabela i młodą zielarkę Iudicię. Nietrudno domyślić się, że sprawa goblinów najbardziej zaprząta głowę Venie. Dziewczyna jest obiecującą łowczynią i wkracza w dorosłość, stojąc przed ważnym życiowym wyborem: czy pozostać w Windy Meadow i walczyć u boku ojca i młodszej siostry, czy też spróbować swojego szczęścia w dużym mieście, gdzie czeka o wiele więcej możliwości. Wbrew pozorom ojciec bardzo zachęca ją do opuszczenia rodzinnego Windy Meadow, ale dziewczyna nie jest pewna, czy w ogóle chce sięgać po więcej i czy nie lepiej poświęcić wizję błyskotliwej kariery na rzecz pozostania na łonie rodziny. Fabel natomiast jest sierotą: jego rodzice zginęli z rąk potwora, a on sam został poważnie okaleczony i stracił nogi. Nie przeszkadza mu to jednak w codziennym funkcjonowaniu i jest akceptowany przez resztę mieszkańców. Uczy się czytać, pisać i opowiadać historie u starej Nalii, która w przeszłości była odważną wojowniczką, a obecnie znacznie odgrodziła się od ludzi, zdecydowanie zbyt często i zbyt intensywnie zaglądając do butelki. Trzecią naszą bohaterką jest Iudicia, która ze względu na swoje problemy z przystosowaniem się do życia w społeczeństwie została jako dziecko oddana na wychowanie zielarce Salvii. Jako osoba, która jest specjalistą w dziedzinie niepełnosprawności, od razu rozpoznałam u dziewczyny Zespół Aspergera. Iudicia nie potrafi odczytywać cudzych intencji, często źle je rozumie i zbytnio bierze wszystko do siebie, przez co uchodzi wprawdzie za dobrą zielarkę, ale zdecydowanie niełatwą w obejściu. Ma ogromny żal do rodziców i mimo że kocha starą Salvię jak matkę, to czuje się przez nich porzucona.
Po rozegraniu wszystkich wątków odblokowuje się nam rozdział finałowy, który jest podsumowaniem podjętych przez nas wcześniej decyzji.

Decyzji natomiast podejmujemy sporo. Czasami spotykam miłośników VN, którzy bardzo narzekają, kiedy twórcy dają nam znikomą ilość wyborów, które w dodatku jedynie pozornie mają jakiekolwiek znaczenie. Pod tym względem Tales From Windy Meadow jest prawdziwą immersyjną ucztą i pozwala nam rzeczywiście mieć wpływ na przebieg rozgrywki. W dodatku nie ma tutaj wyborów dobrych i złych, a kształt rozdziału finałowego jest efektem tego, jak poprowadziliśmy naszego bohatera wcześniej, i może zakończyć się w różny sposób. To sprawia, że mimo że gra jest krótka (można z powodzeniem ukończyć całość w mniej niż cztery godziny), to można powracać do niej wielokrotnie i za każdym razem odkryć w niej coś nowego - pod tym względem jest to naprawdę satysfakcjonujące doświadczenie. A jeżeli dodamy do tego kosza wspaniałości przygrywającą nam w tle przyjemna i naprawdę klimatyczną muzykę, to możemy uznać Tales From Windy Meadow za naprawdę dobre plany na wieczór.


Jednak większość beczek miody ma też w sobie odrobinę dziegciu. Głównym problemem Tales From Windy Meadow jest umieszczenie skondensowanejhistori w dość wąskich ramach czasowych. W efekcie mamy do czynienia ze sporą ilością postaci i chociaż bardzo starałam się wszystkich zapamiętać, to ciągle myliły mi się ich imiona i dopiero w trzecim rozdziale zaczęłam ich jako tako rozróżniać. Wydaje mi się, że grze bardzo brakuje prologu, który chociaż w części wziąłby na siebie ten ciężar przeładowania gracza nowymi informacjami. Drugą rzecza, która wprawiła mnie w dużą konsternację, jest to, że po zakończeniu rozdziału opowieść urywa się i zostajemy od razu odesłani do ekranu tytułowego - z początku sądziłam, że to bug, ponieważ nigdzie nie było informacji na temat tego, że historia będzie kontynuowana w rozdziale finałowym. Jednak tym, co sprawiło, że naprawdę miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy, jest fakt, że gra nie zapisuje się wtedy automatycznie. W efekcie dwa razy musiałam cofać się do poprzedniego zapisu i ponownie rozgrywać część historii, zanim mogłam przejść dalej.

Jednak pomimo powyższych niedogodności nadal dobrze się bawiłam (myślę, że bardziej przeszkadzałyby mi w przypadku dłuższej produkcji), więc mogę z czystym sumieniem polecić Tales From Windy Meadow. Jest to gra oryginalna i pod wieloma względami pionierska, jeśli chodzi o nasz gatunek - przypomina mi stare, dobre czasy, w których niemalże każdy ukazujący się na PC tytuł był powiewem świeżości i raczył nas nowymi rozwiązaniami mechanicznymi. Widać tutaj bardzo udaną zabawę konwencją, dialogi brzmią naturalnie, a autor zdecydowanie poradził sobie z tematem niepełnosprawności. Żałuję, że nie mogłam poznać historii większej ilości mieszkańców Windy Meadow, ale też jestem dumna z tego, że w naszym kraju tworzy się tak dobre gry. I chociaż tytuł ten pewnie nie będzie tak popularny jak Wiedźmin, a twórca nie jest drugim Keiką Hanadą, to naprawdę warto wesprzeć jego twórczość i spędzić czas z Veną, Fabelem i Iudicią.

Autor gry jest członkiem naszej grupy zrzeszającej miłośników i twórców VN. Jeżeli również do nich należycie, nie zwlekajcie i jeszcze dziś zasilcie nasze szeregi:
https://www.facebook.com/groups/1523694581206297/.



***
Na koniec tradycyjnie garść przydatnych informacji:
Tytuł: Tales From Windy Meadow
Producent: Moral Anxiety Studio
Wydawca: Moral Anxiety Studio
Data wydania: 20 grudnia 2018
Przybliżony czas rozgrywki: ok. 3-4 godziny
Ograniczenia wiekowe: brak
Wersja językowa: angielska (polska wersja w przygotowaniu)

Cena: ok. 29 zł

Grę można zakupić na Steamie:
https://store.steampowered.com/app/875660/Tales_From_Windy_Meadow/



Za ofiarowanie egzemplarza do recenzji dziękuję Moral Anxiety Studio.


1 komentarz: