niedziela, 18 czerwca 2017

74. "Sleep. I will keep you alive" - wątek Hanzo. ("Nightshade")

Są historie, które bawią. Są takie, które są świetnym remedium na chandrę. Są takie, które wzruszają i napełniają nutą nostalgii. Są w końcu takie, które potrafią zmienić nasz sposób postrzegania siebie i świata wokół. Opowieść Hanzo jest właśnie tego typu historią.



Przyznam szczerze, że dopóki nie zaczęłam grać, nie zwracałam na postać Hanzo większej uwagi. Wydawał mi się być jednym z tych bohaterów, których dodaje się po to, żeby zapełnić historię i zagęścić liczbę postaci interaktywnych - tym bardziej że sprawia wrażenie postaci pobocznej, ponieważ poznajemy go dopiero po jakimś czasie. Wiem też jednak, że pierwsze wrażenie bywa mylne i kiedy rozgrywałam wątek Gekkamaru, wiedziałam już, że moją kolejną ofiara padnie tajemniczy, małomówny i mrukliwy Hanzo o najpiękniejszym męskim głosie, jaki kiedykolwiek słyszałam (i niech ktoś mi powie, że kobiety nie są słuchowcami!) podkładanym przez Kenjiro Tsudę. To jednak sprawiło również, że zaczęłam mieć wobec jego wątku spore oczekiwania i aż do samego końca bałam się, czy twórcy tego zwyczajnie nie zepsują i nie będą chcieli zaskoczyć gracza za wszelką cenę, całkowicie zmieniając wyrobiony w czasie rozgrywki obraz mężczyzny. Jak się zapewne domyślacie, tak się nie stało i opowieść Hanzo jest kolejną świetnie napisaną historią.

Mężczyznę poznajemy podczas misji w stolicy, kiedy śledzimy próbującego uśmiercić jego pana rzezimieszka. Hanzo bierze nas wtedy za wspólniczkę bandyty, ale na szczęście udaje się nam udowodnić swoją niewinność. Dowiadujemy się, że Hanzo pochodzi z bliźniaczego klanu, który w przeszłości znajdował się w konflikcie z wioską Koga. Szybko przekonujemy się również, że o mężczyźnie krążą legendy i jest on uznawany za najsilniejszego żyjącego shinobi, który pracuje jako osobisty ochroniarz Lorda Tokugawy, jednego z pięciu zasiadających w Radzie Starszych. Mężczyzna sprawia wrażenie osoby całkowicie oddanej sprawie, a jego mrukliwość i przenikliwe spojrzenie budzą uzasadniony respekt.

W prologu nie widujemy go zbyt często, a ponownie spotykamy go dopiero po ucieczce z więzienia, kiedy Gekkamaru zostaje śmiertelnie ranny w walce ze ścigającym nas oddziałem shinobi. Hanzo podaje mężczyźnie odtrutkę i pomaga nam go ukryć, po czym zabiera nas ze sobą, twierdząc, że otrzymał od Lorda Tokugawy rozkaz utrzymania nas przy życiu. Z początku nie wiemy, czy możemy mu ufać, ale nie mamy innego wyboru i godzimy się na jego milczące towarzystwo.


Jeśli ktoś uważa, że opowieść Hanzo to historia typu "No, najpierw chłop jest milczący i cichy, a potem okazuje się, że to rozgadany, ciepły misio", to jest w błędzie. Ten wątek opowiada o sztuce milczenia i potędze samoświadomości. To bardzo dobrze napisana powieść drogi, w której zmianie nie ulega tak naprawdę prowadząca nas postać, a my same. To wędrówka w towarzystwie opiekuna, mistrza i kochanka zarazem. Hanzo czuwa nad naszym bezpieczeństwem i zdrowiem, karmi nas i troszczy się o nas jak wilczyca o swoje nieporadne i ciągle przewracające się jeszcze szczenię. Na pytania odpowiada zdawkowo, ale bez niechęci. Bezbłędnie odczytuje nasze emocje, ale nie zmusza nas do zwierzeń. Szybko okazuje się, że nie jesteśmy nawet w połowie tak przystosowane do życia jak on: nasze umiejętności shinobi są poniżej przeciętnej i nie potrafimy tak dobrze się o siebie zatroszczyć. Nasza kondycja jest słaba, a ciało nie potrafi nadążyć za chęciami. Nie jesteśmy dziewczyną, która zachwyca i potrafi zrobić na mężczyźnie wrażenie - wręcz przeciwnie, każdy nasz dzień udowadnia nam, jakie jesteśmy słabe, nijakie i niezaradne, jak bardzo nie nadajemy się ani na wojowniczkę, ani na żonę i matkę. Hanzo wysłuchuje naszych zwierzeń, jednocześnie przedstawiając nam nauki ścieżki shinobi. Ścieżki, w której nie ma miejsca na słabość, a jeden błąd może kosztować życie. Ścieżki, która wymaga żelaznej dyscypliny, samozaparcia, wiedzy, praktyki i samoświadomości. Ścieżki, która wymaga milczenia, dyskrecji i bezwarunkowego posłuszeństwa swojemu panu. Ścieżki tak bardzo do nas niepasującej, że bardziej się już nie da. Ścieżki, którą z biegiem czasu w końcu decydujemy się obrać. Po kilku walkach stoczonych ze ścigającymi nas oddziałami postanawiamy zacząć trenować, wybierając jako odpowiednią porę noc, w czasie której nie poruszamy się naprzód. Z początku sądzimy, że Hanzo nie obserwuje naszych ćwiczeń, ale szybko okazuje się, że to robi, a nawet w milczeniu zaczyna nam pomagać. Staje się naszym nauczycielem, który w miejsce strachu i niepewności zaszczepia w nas gotowość do walki i pracy nad sobą. Jest bardzo surowy, wymagający i nie stosuje metody łatwych pochwał. To typ mężczyzny, który na słowa: "Jestem słaba. Nigdy nie będę nawet w połowie tak dobra, jak ty" nie będzie próbował nas pocieszyć, a powie: "To ćwicz dalej. Nie przestawaj. Zmień to". To sprawia, że kiedy nadchodzi dzień otrzymania pierwszej pochwały, przemienia się on w prawdziwe święto. To właśnie dzięki naukom Hanzo udaje nam się po raz pierwszy zabić człowieka. I to właśnie dzięki nim w końcu stajemy się jego towarzyszkami w walce. Pewnego dnia mówimy mu: "Pracuję nad sobą, żeby chronić życie, które ocaliłeś" i jest to punkt zwrotny całej naszej relacji.


Z czasem mężczyzna zaczyna odpowiadać na pytania czymś więcej niż półsłówkami. Okazuje się, że znał nas jeszcze zanim przyszłyśmy na świat, ponieważ był bliskim przyjacielem naszej matki i kiedy kobieta była z nami w ciąży, już podążał ścieżką shinobi (można więc spokojnie uznać, że jest od nas starszy o jakieś siedemnaście lat). Kobieta poprosiła go wtedy o pomoc w opuszczeniu wioski, ale Hanzo wykonywał ważną misję i nie mógł się na to zgodzić. Wkrótce po tym wydarzeniu kobieta popełniła samobójstwo, co obudziło w mężczyźnie dodatkowe poczucie winy, ale nie zmieniło jego podejścia dotyczącego posłuszeństwa wobec rozkazów. Pomaga nam nie tylko zabić ścigających nas ninja, ale również zawrzeć pokój z przyjaciółmi, którzy musieli do tej pogoni dołączyć. Dzięki niemu mamy też siłę na to, żeby odebrać życie stojącego na czele zabójców ojcu, który postanowił wykorzystać nas jako broń w swojej politycznej grze o wpływy. Prawdziwa próba przychodzi, kiedy Hanzo również otrzymuje rozkaz odebrania nam życia. Tutaj następuje jedna z najlepszych scen, jakie do tej pory w grach otome widziałam: mężczyzna dobywa broni, a heroina zamiast rzucić mu się na szyję i błagać o zmianę zdania, podejmuje wyzwanie. Zdaje się doskonale rozumieć ścieżkę shinobi, w której nie ma miejsca na sentyment, a równocześnie odczuwać dziwny spokój na myśl o tym, że to Hanzo mógłby odebrać jej życie - można wręcz odnieść wrażenie, że jako jej nauczyciel jako jedyny jest tego godzien. Ostatecznie jednak mężczyzna odmawia wykonania rozkazu, chociaż wie, że w dłuższej perspektywie oznacza to opuszczenie ścieżki shinobi.

Cała historia posiada wyjątkowo piękne zakończenie. Oczywiście wiedziałam, że czeka mnie "I żyli długo i szczęśliwie", ale muszę przyznać, że postawienie na prostotę było w tym przypadku najlepszym zabiegiem. Hanzo sprawił, że heroina przestała być małą i zalęknioną dziewczynką, a stała się silną i znającą swoje słabości kobietą. Dziewczyna porzuca życie shinobi i postanawia osiedlić się w ukrytej wiosce w górach. Hanzo opuszcza ją i powraca do swoich spraw, ale ostatecznie dochodzi do wniosku, że w sumie to już chyba nie może bez nas żyć i pozostawia za sobą cały swój świat tylko po to, by znowu być blisko. Nie wraca już do nas jako nauczyciel i opiekun, a jako mężczyzna i życiowy towarzysz. Zwykle heroina w tego typu grach jest kreowana jako bierna kobieta, która oddaje się mężczyźnie, ponieważ wie, że nie ma innego wyjścia, albo w ogóle nie wie, czym jest seks i nigdy nie potrafiłaby przyznać, że ma ochotę na tego typu bliskość. Tutaj jest inaczej. Mamy dwoje tęskniących za sobą ludzi, którzy w głębi serca świata poza sobą nie widzą, więc kiedy w końcu się ze sobą widzą, chcą być ze sobą jak najbliżej i pożądają siebie nawzajem. Podoba mi się to, że heroina daje Hanzo do zrozumienia, że też tego chce, i robi to z uśmiechem, a nie sztucznie wykreowanym przestrachem. Tym bardziej ze właśnie dowiedziała się, jak bardzo jest kochana i jak bardzo Hanzo pragnie uczynić ją swoją żoną. Nie mogłabym wyobrazić sobie lepszego zakończenia.


W postaci Hanzo bardzo podoba mi się również inna rzecz - on zakochuje się powoli. Nie wtedy, kiedy ujrzał heroinę po raz pierwszy i stwierdził, że "młoda, ładna, bierę", ale wtedy, kiedy dziewczyna zaczęła się zmieniać, pracować nad sobą, zachwycać go nie swoją urodą i wdziękiem, a wewnętrzną siłą. On uświadomił sobie, że nie może bez niej żyć nie dlatego, że może się nią opiekować jak małym dzieckiem, a dlatego, że wewnętrznie przeobraziła się z poczwarki w motyla. Że stała się kimś, komu mógłby zaufać, z kim mógłby dzielić się codziennością, od kogo sam mógłby się czegoś nauczyć. Że to właśnie w jej małych dłoniach mógłby złożyć swoje własne serce.

Uwielbiam Hanzo. Mogłabym wręcz pokusić się o stwierdzenie, że to postać, w której sama mogłabym się zakochać. Jego opowieść jest natomiast piękna, wspaniale napisana i pouczająca - wierzcie mi lub nie, ale niektóre jego nauki były tak zachwycające, że aż zapisałam je sobie na dysku i powracam do nich, kiedy jedynie ogarnie mnie chwila zwątpienia.

Na koniec coś, co chciałam pokazać Wam od dawna - muzyka z endingu "Nighshade" - moim zdaniem najlepszego ze wszystkich gier, w jakie miałam przyjemność do tej pory zagrać. Tym miłym akcentem kończę recenzję i życzę Wam miłej niedzieli. Niebawem widzimy się ponownie!



5 komentarzy:

  1. Znajomy ostatnio to czytał i strasznie biadolił xD W ogóle najbardziej podobała mu się droga z jakimś "dziadkiem", który był najsensowniejszy z postaci. Trudno mi się wypowiedzieć, bo sama nie miałam styczności z tym tworem. Ale jemu to akurat zawsze Ciebie podsyłam i sobie czyta i porównuje własne przemyślenia z Twoimi xD

    A tak z innej beczki, robię dużo zamieszania, ale bardzo proszę o obserwację! (jeśli wcześniej takowa była XD) Adres bloga pozostał bez zmian (czyli dirtyxwoman.blogspot.com), ale publikuję teraz z innego konta, a co za tym idzie - zniknęli mi wszyscy followersi i komentarze, soł.. xD Gomen za zawracanie głowy mymi pierdołami i lekki spam! ^^'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię obserwować czyjeś blogi z własnej inicjatywy, a nie dlatego, że mnie o to poproszono (chyba że ktoś jest moim bliskim znajomym), więc niestety muszę odmówić.

      Być może kolega miał na myśli Hanzo, ponieważ on jest najstarszy.

      Usuń
  2. Miałabym do ciebie pytanie! Czy grasz w tę gry po angielsku/japońsku, czy masz jednak skądś nakładkę z tłumaczeniem polskim? Wiem, że czasem fani robią tłumaczenie do gier, które nie mają polskiego tłumaczenia oryginalnego. Np.: Life is strange, w które gram po polsku, choć dostępne w sklepie jest tylko z angielską wersją językowa.
    Szukałabym głównie: ,,Amnesia: Memories", a raczej tłumaczenie do tego. Niestety, jak angielski rozumiem to nie czułabym tej samej przyjemności z gry bez języka polskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gram po angielsku. Jeśli nie znasz tego języka dość dobrze, to nie polecam Ci tej gry, ponieważ jest dosyć trudna do czytania. Spróbuj z "Dandelion: Wishes brought to you", ona została bardzo fajnie i prosto przełożona.

      Usuń
    2. Hmmm, spróbuję. :D Myślałam nad nią wcześniej, ale nie wiedziałam, czy sobie poradzę z językiem, ale teraz jak gram w ,, Cinderella Phenomenon" to stwierdziłam, że w sumie nie jest to, aż takie ciężkie. Szczególnie, jak am się słownik w telefonie. XD Poza tym bardzo polecam to otome. Przede wszystkim jest darmowe i jak na coś darmowego bardzo dobrze zrobione. Gra jest na platformie steam. Zajrzyj proszę, bo warto!
      Tak, więc dzięki za polecenie gry!
      Poza tym, gdy dodajesz recenzję (taka w sumie prośba z sugestią) może właśnie też dodawaj coś o ewentualnym tłumaczeniu lub "trudności" angielskiego. Radzę sobie z angielskim, ale co innego jest sprawdzać słowa, co chwilę, a co pół godziny. Poza tym pewnie nie tylko ja na tym skorzystam, a wiele twoich czytelników.
      Tak, wiec jeszcze raz: dzięki za polecenie tamtej gry oraz ja sama od siebie polecam ,, Cinderella Phenomenon".

      Usuń